Główna » 2012 » Grudzień » 3 » Sierżant Józef Franczak „Lalek” Ostatni żołnierz Niepodległej
14:20
Sierżant Józef Franczak „Lalek” Ostatni żołnierz Niepodległej
Sierżant Józef Franczak „Lalek” Ostatni żołnierz Niepodległej

Sierżant Józef Franczak „Lalek” Ostatni żołnierz Niepodległej

Był rok 1963. Zorganizowane podziemie antykomunistyczne w Polsce zostało praktycznie rozbite już wiele lat wcześniej. Ostatni żołnierze trwali jeszcze na posterunkach w połowie lat 50., jednak były to już przypadki jednostkowe. Niestety, i dla nich musiało nadejść nieuchronne. W sierpniu 1954 r. na Białostocczyźnie poległ w walce mjr Jan Tabortowski „Bruzda”, a trzy lata później, w marcu 1957 r., jego zastępca ppor. Stanisław Marchewka „Ryba”. Ukrywających się nadal na Rzeszowszczyźnie żołnierzy oddziału Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka” – Michała Krupę „Wierzbę” i Andrzeja Kiszkę „Dęba” – aresztowano kilka lat później. Pierwszy wpadł w łapy UB 11 lutego 1959 r., „Dąb” przetrwał do 30 grudnia 1961 r.


Świat dawno zapomniał o koszmarze wojny, wyrosło nowe pokolenie Polaków. Komuniści w kraju umocnili swoją dyktaturę i mogło się wydawać, że nic już nie zakłóci ich panowania. Poza jednym. W podlubelskich wioskach nadal ukrywał się człowiek spędzający im sen z powiek, ostatni żołnierz Polski Podziemnej – Józef Franczak ps. Lalek, podkomendny mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” i kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Miał wówczas 45 lat. Walkę rozpoczął w 1939 r., stając przeciwko niemieckim okupantom, by kontynuować ją przez kolejne 24 lata, z czego większość z komunistycznym zniewoleniem. Wytrwał do 21 października 1963 r. Został wydany w ręce bezpieki przez krewnego zwerbowanego do współpracy z SB. Poległ, próbując przebić się przez kordon obławy grupy operacyjnej  SB-ZOMO w Majdanie Kozic Górnych na Lubelszczyźnie.

O, lalusie przyszli


Józef Franczak urodził się 25 maja 1918 r. w rodzinie chłopskiej mieszkającej w małej wiosce Kozicach Górnych k. Lublina. Był jednym z sześciorga dzieci Stanisława i Antoniny z domu Nowak. Jego rodzice prowadzili kilkuhektarowe gospodarstwo rolne. Po ukończeniu siedmioklasowej szkoły powszechnej w Piaskach, nie mając środków na dalsze kształcenie, zgłosił się jako ochotnik do Szkoły Podoficerów Żandarmerii w Grudziądzu. Po jej ukończeniu uzyskał status podoficera zawodowego i rozpoczął służbę w Równem na Wołyniu. Jako kapral podchorąży służył tam do września 1939 r. W wojnie obronnej 1939 r. walczył na Kresach Wschodnich, gdzie wraz z oddziałem został otoczony i dostał się do niewoli sowieckiej. Po kilku dniach udało mu się uciec i powrócić w rodzinne strony, gdzie niedługo później związał się z powstającymi strukturami konspiracyjnymi Związku Walki Zbrojnej. Objął funkcję dowódcy drużyny, a następnie dowódcy plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin-Powiat ZWZ-AK. Prowadził zajęcia w konspiracyjnej szkole podoficerskiej; wkrótce awansował do stopnia sierżanta.


Po wkroczeniu Armii Czerwonej na Lubelszczyznę w sierpniu 1944 r. został wcielony do 2. Armii „ludowego” Wojska Polskiego. Wraz ze swoją jednostką skierowano go do Kąkolewnicy w pow. Radzyń Podlaski. Stacjonował tam również polowy sąd wojskowy, a w pobliżu obóz NKWD. Wyłapywanych żołnierzy Armii Krajowej mordowano w pobliskim lesie – na Uroczysku Baran. Obawiając się takiego losu, Józef Franczak zdezerterował w pierwszych miesiącach 1945 r. Najpierw ukrywał się w Łodzi, następnie w Sopocie. Przez jakiś czas pracował w sopockiej Spółdzielni Marynarzy. Początkowo zamierzał przedostać się drogą morską do Szwecji, jednak wyczuwając, że jest śledzony, zrezygnował i wiosną 1946 r. wrócił na Lubelszczyznę. Tam nawiązał kontakt z coraz zacieklej walczącym z komunistami niepodległościowym podziemiem. Współpracował z oddziałem DSZ-WiN ppor. Antoniego Kopaczewskiego „Lwa” (poległ 8 IX 1946 r. w Ignasinie), który podlegał mjr. Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze”. Towarzysz broni i przyjaciel Franczaka, żołnierz kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” Wacław Szacoń „Czarny” wspominał, że to właśnie w tym czasie powstał pseudonim Franczaka – „Laluś”, „Lalek”. Szacoń mówił: „Znałem Józka od 1942 r., kiedy po przysiędze przeprowadzał ze mną szkolenie wywiadowcze. Kiedyś przychodzimy do oddziału Antka Kopaczewskiego »Lwa«, a oni mówią: »O, lalusie przyszli«. A chodziło im o to, że my chodziliśmy ubrani po cywilnemu, a oni w mundury. Tak nas zaczęto nazywać. Potem, kiedy skontaktowałem Franczaka ze Zdzisławem Brońskim »Uskokiem«, to przedstawiałem go już jako »Lalusia« i tak zostało”.


W oddziałach „Uskoka”


17 czerwca 1946 r. „Lalek” wraz z dziewięcioma osobami wpadł w obławę zorganizowaną przez kilkunastoosobową grupę operacyjną WUBP w Lublinie, polującą na oddział ppor. „Lwa”. W czasie transportu do Lublina w okolicach wsi Dominów na drodze Bychawa–Lublin aresztanci wykorzystali nieuwagę ubeków i uwolnili się z więzów. Podczas rozbrajania strażników wywiązała się walka, w czasie której zginęło trzech funkcjonariuszy UB i jeden ormowiec. Trzech innych zostało rannych.


Latem 1946 r. opanowanie i sprawność bojowa „Lalka” znów uratowały mu życie, kiedy został zaskoczony na kwaterze we wsi Bojanica przez komendanta posterunku MO w Rybczewicach i jednego żołnierza. Według relacji świadków, pierwszym strzałem Franczak zgasił światło, a dwoma kolejnymi zlikwidował napastników, po czym zbiegł. Przez kilka miesięcy ukrywał się samotnie. Na początku 1947 r. nawiązał kontakt z kpt. Zdzisławem Brońskim „Uskokiem”, dowódcą blisko 20-osobowego oddziału partyzanckiego WiN operującego na pograniczu powiatów Lubartów i Lublin.


Nie skorzystał z wiosennej amnestii 1947 r. i pozostał w konspiracji. Po reorganizacji oddziału przez kpt. „Uskoka” został mianowany dowódcą jednego z trzech patroli. Dwoma pozostałymi dowodzili st. sierż. Walenty Waśkowicz „Strzała” i ppor. Stanisław Kuchciewicz „Wiktor”. Oddział operował w południowo-wschodniej części powiatu Lubartów, północno-wschodniej części powiatu Lublin, zachodniej części powiatów Włodawa, Chełm i Krasnystaw. Każdemu z patroli, liczącemu zazwyczaj 5–6 partyzantów, podlegał inny rejon. Oddział „Lalka” operował na pograniczu powiatów Lublin i Krasnystaw, a do jego zadań należało patrolowanie, zbieranie informacji dotyczących aresztowań i operacji aparatu represji, a także na temat osób współpracujących z bezpieką oraz najbardziej gorliwych funkcjonariuszy UB i MO. Z powodu małej liczebności patroli działalność zbrojna w owym czasie była znacznie ograniczona i sprowadzała się jedynie do zasadzek na małe grupy milicyjne, akcji ekspropriacyjnych oraz wykonywania kar chłosty lub śmierci na konfidentach i aktywistach komunistycznych. Partyzanci musieli ciągle uchodzić przed ścigającymi ich grupami operacyjnymi UB-KBW.


W maju 1948 r. pięcioosobowy patrol Franczaka poniósł poważne straty, wchodząc w zasadzkę grupy operacyjnej k. wsi Cyganka, Kolonia Krzczonów Drugi, powiat Lublin. Dwóch partyzantów poległo, dwóch zostało rannych (jeden z nich wkrótce zmarł). Jedynie „Laluś” wyszedł z walki bez szwanku. W kolejną zasadzkę wpadł w Wigilię 1948 r., kiedy został zaskoczony przez funkcjonariuszy MO w sklepie swojego współpracownika w Wygnanowicach, powiat Krasnystaw. W czasie walki ranił jednego z milicjantów, sam też został ranny w brzuch, jednak udało mu się wyrwać z okrążenia. Kpt. Zdzisław Broński „Uskok” na kartach swojego „Pamiętnika” tak zrelacjonował tę akcję: „Wypadł na ubejców przez drzwi i dał ognia, po czym rzucił się do ucieczki, jeden z ubejców został ciężko ranny (później zmarł), a »Laluś« dostał postrzał po brzuchu. Kula jednak nie poszła głęboko, nie uszkodziła jelit”.


Po kilkumiesięcznej rekonwalescencji „Laluś” powrócił do konspiracji, jednak w tym czasie podległy mu patrol przestał praktycznie istnieć. Jego towarzysze zginęli w walce lub wpadli w ręce UB. 31 marca 1949 r. funkcjonariusze UB aresztowali w kolonii Pasów (obecnie pow. świdnicki) dwóch żołnierzy kpt. „Uskoka”. W wyniku brutalnego śledztwa uzyskano cenne informacje, z których wynikało, że dowódca patrolu st. sierż. Walenty Waśkowicz „Strzała” przebywa na kwaterze w Pliszczynie (powiat Lublin). 1 kwietnia 1949 r., gdy grupa operacyjna UB-KBW otoczyła schron, „Strzała” podjął walkę, w trakcie której zginął. Niedługo później, 19 maja 1949 r., funkcjonariusze PUBP w Lubartowie, wsparci przez żołnierzy KBW, aresztowali zastępcę kpt. „Uskoka” Zygmunta Liberę „Babinicza”. Ten, poddany okrutnym, wielogodzinnym torturom, wydał miejsce pobytu swojego dowódcy. Następnego dnia 140-osobowa grupa operacyjna UB-KBW otoczyła zabudowania Lisowskich w Dąbrówce, gdzie ukrywał się kpt. Zdzisław Broński „Uskok”. W beznadziejnej sytuacji, aby nie zostać wzięty żywcem, rankiem 21 maja 1949 r. komendant popełnił samobójstwo, detonując granat.


Dziesięć lat samotnej walki


Jedynym ocalałym dowódcą patrolu z oddziału „Uskoka” kontynuującym działalność zbrojną pozostał ppor. Stanisław Kuchcewicz „Wiktor”. Józef Franczak utrzymywał z nim kontakt. W tym czasie „Laluś” ukrywał się samotnie, głównie w miejscowościach na pograniczu powiatów Bychawa, Chełm, Lublin i Krasnystaw, zwłaszcza w Piaskach i okolicy. W walce nie ograniczał się do obrony i ucieczek, ale wraz z innymi żołnierzami podziemia wykonywał także wyroki na najbardziej aktywnych aparatczykach komunistycznych i konfidentach, rekwirował środki potrzebne do życia i dalszej walki. Jedną z takich wspólnych akcji była likwidacja 1 września 1950 r. w Wólce Nowej, powiat Lubartów, Franciszka Kasperka „Hardego”, byłego żołnierza „Uskoka”, informatora PUBP w Lubartowie,  odpowiedzialnego za aresztowanie „Babinicza”, a w konsekwencji śmierć kpt. Brońskiego.


Kolejne wspólne działania zaplanowano na 10 lutego 1953 r., kiedy „Lalek”, „Wiktor” i Zbigniew Pielach „Felek” przeprowadzili akcję ekspropriacyjną na Gminną Kasę Oszczędności w Piaskach. „Wiktor” i „Felek” przebrani za parę wiejskich gospodarzy weszli do budynku GKS. Ich działania ubezpieczał od strony cmentarza „Lalek”. Partyzanci sterroryzowali bronią pracowników, po czym Pielach zarekwirował gotówkę z kasy pancernej. Po kilku minutach w budynku pojawiła się grupa funkcjonariuszy MO z posterunku w Piaskach, zaalarmowana przez pracowników GKS. W poczekalni doszło do strzelaniny, w wyniku której zginął komendant posterunku sierż. Tadeusz Stojek, wcześniej jednak śmiertelnie raniąc „Wiktora”, który zmarł kilka minut po otrzymaniu postrzału. Pozostałym partyzantom udało się bezpiecznie wycofać i ukryć.


„Lalek” powrócił do samotnego ukrywania się, które trwało dziesięć kolejnych lat. Było to możliwe dzięki zorganizowanej przez niego sieci współpracowników, która według danych SB liczyła ponad 200 osób, jak również dzięki odwadze i poświęceniu tych, którzy użyczali mu schronienia i gościny. Za udzielanie pomocy tak „niebezpiecznemu bandycie” groził kilkuletni wyrok więzienia.


Józef Franczak w czasie ukrywania się przeprowadził kilka akcji ekspropriacyjnych, a podczas przypadkowego spotkania postrzelił milicjanta z KW MO w Lublinie. Wiedząc, ile warte jest „słowo honoru” komunistów, nie skorzystał z amnestii w 1956 r., pozostając cierniem w oku aparatu represji.


Sprawa o kryptonimie „Pożar”


Rozpracowywanie „Lalka” rozpoczęto 16 listopada 1951 r. w PUBP w Lublinie. Później założono sprawę agenturalno-poszukiwawczą o krypt. „Pożar”, którą w grudniu 1960 r. przekwalifikowano na sprawę rozpracowania agenturalnego. Działania mające doprowadzić do ujęcia go lub likwidacji prowadził przede wszystkim Referat III PUBP/PUdsBP w Lublinie, a od 1957 r. Referat III SB KPMO oraz powiatowe jednostki SB w Bychawie, Chełmie i Krasnymstawie. Były one koordynowane przez Wydział III WUBP/WUdsBP, a następnie SB w KWMO w Lublinie. Rozpracowaniem operacyjnym objęto najbliższą rodzinę Józefa Franczaka i osoby podejrzewane o udzielanie mu pomocy. Funkcjonariusze UB-SB próbowali pozyskiwać konfidentów, którzy z jednej strony mieli penetrować rodzinę „Lalusia” i środowisko pomocników, z drugiej – próbowali ustalić jego kryjówkę. Było ich co najmniej kilkudziesięciu, ale informacji dostarczała bezpiece także ponad setka osób, klasyfikowanych jako „pomoc obywatelska”, „kontakt obywatelski”, „kontakt pozaagenturalny”. Prócz tego w domach członków najbliższej rodziny Józefa Franczaka oraz jego najbliższych współpracowników zakładano podsłuchy.


Te wszystkie działania nie przynosiły jednak rezultatów. W jednym z raportów z marca 1962 r. funkcjonariusz SB pisał, że w ciągu kilku lat nie otrzymano od lokalnej społeczności żadnych informacji o miejscach, w których ukrywał się Franczak, mimo że wiele osób niezwiązanych z nim takie wiadomości posiadało. W raporcie pisano, że pomocnicy „Lalka” informowali go o pojawieniu się w terenie milicji i wojska, a także podkreślano, że Franczak do pewnego stopnia rozpoznał metody pracy operacyjnej. Podstawowym problemem było pozyskanie takiego tajnego współpracownika, który miałby bezpośredni dostęp do niego. W dwóch przypadkach plan udało się zrealizować, jednak zwerbowani tajni współpracownicy – „Barbara” i „Antoni” – po krótkim czasie ujawnili „Lalkowi” swoją rolę. 6 września 1961 r. Prokuratura Wojewódzka w Lublinie rozesłała za Józefem Franczakiem list gończy, który 9 września wraz ze zdjęciem został opublikowany m.in. w „Kurierze Lubelskim”.


Wacław Szacoń „Czarny” podkreślał wyjątkowe predyspozycje „Lalka”, które bez wątpienia miały wpływ na tak długie wymykanie się ubeckim obławom: „Przeprowadziliśmy wiele wspólnych akcji, były pozakładane skrzynki kontaktowe (...). Po moim aresztowaniu wszystkie pozostały nietknięte i on z nich korzystał. Jakim był człowiekiem? Zdecydowanym. To był zawodowy żołnierz, podoficer żandarmerii i do tego współpracownik »dwójki« (…). Do wywiadu czy żandarmerii nie brali pierwszego lepszego, tylko ludzi zdrowych i psychicznie mocnych. Był człowiekiem bardzo spokojnym, opanowanym. Do niczego nie podchodził żywiołowo, bez przygotowania”.


Z
drada

Na początku 1963 r. funkcjonariuszom Wydziału III SB KWMO w Lublinie udało się wreszcie znaleźć człowieka, który mógł przyczynić się do ujęcia lub likwidacji „Lalka”. Był to Stanisław Mazur, bratanek ojca Danuty Mazur, najbliższej współpracowniczki i narzeczonej Józefa Franczaka, mieszkający wtedy w Lublinie. W styczniu SB zaczęła intensywnie gromadzić informacje na jego temat. Do KWMO wezwano najbliższego sąsiada Mazura. Oficerowie SB odwiedzili sąsiada również w domu, gdzie jego żona rozpoznała na zdjęciach „Lalka” jako człowieka, który odwiedzał Mazura. Po przedstawieniu Mazurowi zgromadzonych „materiałów kompromitujących” i 1,5-miesięcznej pracy nad kandydatem na agenta (początkowo Mazur nie przyznawał się do kontaktów z „Lalkiem”), oficerowi Wydziału III SB por. Kazimierzowi Mikołajczukowi udało się go zwerbować jako tajnego współpracownika, któremu nadano pseudonim „Michał”.


Na polecenie SB Mazur zaczął regularnie odwiedzać swoją rodzinną wieś Wygnanowice, gdzie mieszkała jego matka. Przy okazji spotykał się również z Danutą Mazur i Kazimierzem Mazurem, od których próbował wydobyć informacje na temat „Lalusia”. Jako bliski krewny darzony był przez nich zaufaniem, więc po trzech miesiącach udało mu się w końcu spotkać z Franczakiem.


Podczas jednej z jesiennych wizyt w Wygnanowicach TW „Michał” uzgodnił za pośrednictwem Danuty Mazur spotkanie z „Lalkiem” na 20 października. W Wydziale III SB w Lublinie opracowano plan, według którego po spotkaniu agenta z Franczakiem grupa likwidacyjna złożona z dziesięciu oficerów operacyjnych SB i sześćdziesięciu funkcjonariuszy ZOMO miała dokonać okrążenia, jednak akcja nie doszła do skutku z powodu awarii środków łączności posiadanych przez agenta, trudnych warunków terenowych oraz wyznaczenia spotkania na wieczór.


Następnego dnia rano „Michał” poinformował swojego oficera prowadzącego, że udało mu się ustalić markę i numer rejestracyjny motocykla, którym Franczak został przywieziony na spotkanie przez Wacława Becia, u którego się ukrywał. Funkcjonariusze SB ustalili w Wydziale Komunikacji Prezydium PRN w Lublinie właściciela motocykla o podanym numerze rejestracyjnym. Natychmiast zorganizowano grupę operacyjną składającą się z dwóch oficerów SB i 35 funkcjonariuszy ZOMO, która dojechała w okolice wsi Majdan Kozic Górnych, a następnie doszła do zabudowań Wacława Becia.


21 października 1963 r. o godz. 15.45, w momencie okrążania gospodarstwa przez siły bezpieczeństwa, „Lalek” przebywał w stodole. Zauważywszy zbliżającą się obławę, próbował, udając gospodarza, przejść przez linię obstawy, jednak podstęp się nie udał. Rozpoznany, został wezwany do poddania się, więc rzucił się do ucieczki, oddając przy tym kilka strzałów z pistoletu. Wykorzystując luki w linii obławy i osłonę zabudowań gospodarskich, pod ogniem broni maszynowej przebiegł ok. 300 m, po czym został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł.


Jego ciało zabrano do prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie, tam przeprowadzono sekcję zwłok, a następnie złożono je w bezimiennym grobie na cmentarzu komunalnym przy ul. Unickiej, gdzie wcześniej chowano straconych w więzieniu na lubelskim Zamku. Dzięki pomocy pracownika cmentarza rodzinie udało się ustalić miejsce pochówku, jednak dopiero w 1983 r. siostra „Lalka” Czesława Kasprzak uzyskała pozwolenie na pochowanie ciała w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym w Piaskach. Po ekshumacji szczątków ostatniego partyzanta okazało się, że jego zwłoki zostały przez komunistów pozbawione głowy.

*   *   *

Danuta Mazur i Józef Franczak wielokrotnie podejmowali próby sformalizowania swojego związku, jednak kończyły się one niepowodzeniem, gdyż księża, obawiając się prowokacji SB, odmawiali udzielenia ślubu. 11 stycznia 1958 r. ze związku „Lalka” z Danutą Mazur urodził się ich syn Marek, który dopiero w 1992 r. został wyrokiem sądu uznany za syna Józefa Franczaka.

11 maja 2007 r. z inicjatywy Zrzeszenia WiN Obszaru Wschodniego w Lublinie oraz ROPWiM odsłonięto w Piaskach pomnik Ostatniego Partyzanta Rzeczypospolitej sierżanta Józefa Franczaka ps. Lalek.


17 marca 2008 r. za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej został on pośmiertnie odznaczony przez śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie w 90. rocznicę urodzin ojca odebrał syn – Marek Franczak.
Kategoria: Historia | Wyświetleń: 1858 | Dodał: Merlin | Tagi: Sierżant Józef Franczak „Lalek” Ost | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
Яндекс.Метрика Flag Counter
VIP promotion - Only the right people on your site! Реферальные банеры WMrub - сервис рекламных решений! WMRFast - лучшее место для заработка SEO last - Система заработка и продвижений!RuCaptcha - заработай на вводе каптч